Kiedy zaczynał, dostarczał Internet do kilku sąsiadów. Dziś ma półtora tysiąca abonentów i kolejne tysiące w perspektywie. Choć firma mieści się w niewielkim biurze w Ostródzie, to jego plany sięgają daleko poza granice miasta. Nie konkuruje z wielkimi dostawcami, raczej łata po nich dziury, niosąc kaganek łączności ze światem – taki jest Adam Gwóźdź, internetowy Judym z Mazur.

Jak się zaczęła się Pana przygoda z biznesem?

– Z wykształcenia i z zamiłowania jestem informatykiem. Tu w okolicy łatwiej jest znaleźć firmy, w których nie pracowałem, niż te w których byłem zatrudniony. W 2005 roku byłem administratorem IT i miałem na tyle dużo wolnego czasu, że mogłem zająć się swoją działalnością. Postawiłem na Internet. Zacząłem od małej osiedlowej sieci. Na początku było pięciu użytkowników – tu na ulicy. Za oknem wisi jeszcze ten kabel…

Przez pierwsze lata łączyłem pracę na etacie z rozwijaniem działalności, ale w pewnym momencie było już na tyle dużo klientów, że trzeba było wybierać. Postawiłem na firmę i zacząłem ją rozwijać. Teraz mamy ponad 1 500 abonentów, którzy korzystają ze światłowodowego połączenia. Dostarczamy nie tylko Internet, ale też telewizję i usługi telekomunikacyjne.

Moment przełomowy w historii firmy?

– Ważny był rok 2014. Dzięki dotacji zrobiliśmy inwestycje wartą 17 milionów złotych. Wybudowaliśmy sieć dla ludzi, którzy byli wykluczeni cyfrowo, czyli nie mieli dostępu do infrastruktury telekomunikacyjnej i nie mieli na nią szans. Dzięki naszej inwestycji 55 proc. mieszkańców gminy wiejskiej Ostróda zostało podłączonych do światłowodu. Zbudowaliśmy w sumie 250 km sieci. Daliśmy możliwość podłączenia do Internetu ok. 2 500 gospodarstwom, z czego skorzystało ok. 1 500. Zrobiliśmy to w miejscu, w którym budowa sieci na komercyjnych zasadach jest absolutnie nieopłacalna.

W ubiegłym roku zrobiliście kolejny ważny krok…

– Tak, wkroczyliśmy na tereny miejskie, ale takie, które są poza zainteresowaniem dużych operatorów telekomunikacyjnych.

Łatwo było?

– Przy tego typu inwestycjach konieczne jest finansowanie z zewnątrz. Tymczasem dla banku komercyjnego, nawet jeśli ktoś jest posiadaczem infrastruktury o wartości 14 milionów złotych to nie ma nic!

Jak to nic?

– Dla banku jeśli nieruchomość wystaje ponad ziemię, to dopiero jest nieruchomością. Jeśli natomiast jest pod ziemią, to już nią nie jest… Ludzie z banków zawsze zadawali mi pytanie: „Co my zrobimy z tymi światłowodami jak coś pójdzie nie tak? Wykopiemy je…?”.

Rozumiem, że tu z pomocą przyszła pożyczka szerokopasmowa?

– W 2018 pojawiła się możliwość finansowania działalności telekomunikacyjnej ze wsparciem Banku Gospodarstwa Krajowego. I wzięliśmy 3 mln złotych na budowę sieci na czterech osiedlach miasta Ostróda i gminy Ostróda. Trzeba było wybudować około 1,5 kilometra nowej linii światłowodowej i dzięki tej inwestycji 2 500 ludzi dostało możliwość dostępu do Internetu. W tej chwili ich podłączamy.

A jak dowiedział się Pan o tym że można takie wsparcie finansowe otrzymać?

– Śledziłem ten temat od momentu, gdy Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło, że daje miliard złotych na rozwój sieci szerokopasmowych w formie funduszu, we współpracy z bankiem BGK. Pierwsze podejście zrobiłem w 2017 r., ale uznałem że jest to niemożliwe. Dopiero w kwietniu 2018 byłem na branżowej konferencji i podszedłem do stolika Towarzystwa Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych z Warszawy, które oferowało pożyczki szerokopasmowe. I tam dostałem telefon do osoby, z którą mogłem już konkretnie porozmawiać.

Ile trwały formalności od pierwszego kontaktu do pierwszego przelewu?

– Bardzo niewiele – około pół roku. To nie jest oczywiście tak, że każdy z ulicy wejdzie i dostanie pieniądze. Trzeba wykazać, że posiada się jakiś majątek i doświadczenie, i że działa się w tej branży, ale naprawdę nie ma wielkich komplikacji. Otrzymałem check listę i dopiero w momencie gdy miałem już wszystko, wtedy złożyłem dokumenty jako jeden pakiet.

I nie było żadnych nowych żądań ze strony pośrednika?

– Jakiś pojedynczy dokument, który w tzw. międzyczasie utracił ważność i trzeba go było odświeżyć. Generalnie jednak było to wręcz miłe i zupełnie inne od współpracy z tradycyjnym bankiem, gdzie często dokumenty donosi się niemal bez końca.

A co było z zabezpieczeniem tej pożyczki?

– Zabezpieczaliśmy się na tym, co dla innych było nic nie warte, czyli na istniejącej infrastrukturze. Jest też możliwość zabezpieczenie pożyczki na infrastrukturze, która powstanie, tylko że wtedy jest troszeczkę trudniej. Ja z tego nie korzystałem.

A czy wymogi które musiał Pan spełnić spowodowały jakieś zmiany w funkcjonowaniu firmy?

– Jedyne co się zmieniło, to powstało stanowisko pracy. Mam nowego pracownika, który czuwa nad tym projektem i nad jego rozwojem.

Czy pan już czuję efekt tej inwestycji?

– Powoli zarobek zaczyna się pojawiać. Dla mnie najważniejsze jest to, że w ramach tej pożyczki  udało się sfinansować wszystko to, co chciałem, i że mogę korzystać z karencji w spłacie, czyli przetrwać ten najtrudniejszy okres, kiedy dużo się wydało, już trzeba infrastrukturę obsługiwać, a jeszcze w pełni  ona nie zarabia. Dzięki karencji, na razie obsługujemy same odsetki, a kapitał będzie obsługiwany później, kiedy będą już dochody. I to daje wielki oddech.

A nie żal Panu że już nie ma dotacji na budowę sieci?

– Dotacje są, tylko że dla dużych operatorów. Nas, małych, nie stać na wyłożenie na przykład 80-90 milionów na inwestycje, żeby dostać drugie tyle. Natomiast gdyby były mniejsze dotacje, to, owszem, można by z nich podłączać te najmniejsze miejscowości, które są zupełnie wykluczone cyfrowo.

To co Pan robi można chyba porównać do niesienia kaganka oświaty?

– Tak. Nazywam to nawet swoją misją, bo tak naprawdę nie robię tego dla potężnych pieniędzy. Bardziej dlatego żeby ci ludzie mieli dostęp do Internetu.

A czy ma pan jakieś oddźwięk swojej działalności, dowody wdzięczności?

– Nie. Wszyscy uważają, że im się należy, choć tak naprawdę dostają dostęp do czegoś, czego w warunkach rynkowych bez wsparcia – w tym przypadku BGK – nigdy by nie otrzymali. Poza tym lokalne władze nie do końca rozumieją po co jest ten cały Internet  i np. ustanawiają duże podatki. Trzeba przekonywać, tłumaczyć, że Internet jest dla ludzi, i że jak podatki będą wysokie to inwestycja nie będzie opłacalna, ale jakoś idzie.

A ma pan już kolejny pomysł na rozwój swojego biznesu?

– Pomysłów jest i to cała masa. Jak wspomagać rolnictwo, jak wspomagać czyste środowisko – tutaj jest dużo do zrobienia, ale musi być zrozumienie i chęci współpracy. Jak to będzie to wszystko się uda.

Źródło: telko.in